Krzysiek Kawula - newschool freeride w natarciu!

Krzysiek Kawula już od wielu lat pojawia się na różnych grawitacyjnych imprezach. Jeśli słabo go kojarzycie, to ten z uśmiechem na twarzy co skacze największe przeszkody. Pomyśleliśmy, najwyższa pora abyście bliżej poznali tego sympatycznego kolegę. Tym bardziej że świetnie jeździ i mądrze mówi - zapraszamy!


data utodzenia:
1989 Marzec

waga/wzrost:
187cm 94 kg

miasto:
Kraków

edukacja:
Magister Inżynier Budownictwa


preferowany styl:
Newschool Freeride

jak długo jeździsz?:
Od kiedy pamiętam

rower:
Canyon Torque

wyczyn życia:
Ostatni 12 m drop.

ulubione jedzenie:
Kuchnia włoska, meksykańska

muzyka:
Rock&roll, Rap, Hip-hop

top 3 filmy:
RadCompany, WhereTheTrailEnds, Arrival ex æquo z NWD10

ulubiony drink:
Najczęściej czysta wódka, a jak drink to orzeźwiający lub mleczno-kawowy

ostatni prezent jaki dostałeś?
Sweterek od dziewczyny i Kinder SchockoBons :)

co masz teraz w lodówce?
Steki wołowe, kurczak, ruckola, serek wiejski, Sałatę, ryż, kaszę, mleko, warzywa i parę innych rzeczy – staram się zdrowo odżywiać

gdzie przeniósłbyś się maszyną czasu?
Hmm, Chętnie zwiedziłbym cały wszechświat od samego początku, ale chyba wybrałbym stylowe lata 60-70 w Ameryce. Bardziej przeniósłbym się w przeszłość niż w przyszłość. Świat wydawał się bardziej normalny. Teraz wszystko zaczyna być coraz bardziej absurdalne strach pomyśleć co będzie kiedyś o_0
DH: Witamy Krzyśku, dzięki za przyjęcie zaproszenia.
KK: Witam serdecznie! Ja również dziękuję za zaproszenie – bardzo miła sprawa rozmawiać z wami.

DH: Może na wstępie powiesz kilka słów o sobie?
KK: Obecnie pracuje jako inżynier budowy i nadal się uczę – zaoczne studia magisterskie na Politechnice Krakowskiej. Buduję moją Subaru Imprezę, ale przede wszystkim kocham jeździć na rowerze! To moja pasja, której poświęcam większą cześć życia…

DH: Jak oceniasz kończący się sezon? opowiedz o kulisach kręcenia tej doskonałej produkcji i o współpracy z „Sewi Media”. Skąd ten pomysł?
KK: Zważywszy na wymiar czasu jakim dysponuję oceniam na dobry+. Pracuję od 7:00 do „godziny x” zazwyczaj do 17:00. Studiuję w weekendy. Na początku Sezonu liczyłem na dobry start w JoyRide Slopestyle, ale niestety podczas treningów 360 z dropa zakończyło się małym crashem i łokieć spuchnął mi do wielkości głowy. Nauczyłem się BackflipTailwhipa na te zawody i wielu inny tricków. Ale tak bywa, porażki się zdarzają. Trzeba od razu się podnieść i walczyć dalej. Następnie zaliczyłem kilka offowych imprez. W Lipcu zajęliśmy się organizacją SouthernCrew Jam. Prosto po pracy leciałem budować tor z chłopakami i późnym wieczorem testowanie nowych przeszkód – tak przez dwa tygodnie. Wyszło bardzo dobrze - świetny tor a przecież o to chodzi w takich imprezach. Wielkie loty, dziewczyny, rock&roll ! Koniec sezonu poświeciłem na Edit, który został nakręcony przez Piotra Seweryna, Adriana Kuciela i Michał Sikorę – Ci goście to mistrzowie obrazu. Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i znamy się od lat.
Skąd pomysł? Chciałem pokazać, że potrafimy zrobić coś godnego i na bardzo wysokim poziomie. To wszystko. Ta produkcja to nie tylko moja ciężka praca na granicy możliwości, ale kamerzystów wyżej wymienionych, pomoc najbliższych ziomów z mojego SouthernCrew przy budowie tras, oraz wielu, wielu przyjaciół. Na tą produkcję wyłożyliśmy bardzo duże pieniądze i ogrom pracy przez ostatnie lata. Gdyby zsumować wkład finansowy można by się grubo zdziwić.

DH: Na filmie widzimy Cię na rowerze Canyon a większość kojarzy Cię z Agangiem. Skąd ta zmiana?
KK: Tak, zgadza się. Nawiązałem współpracę z Firmą CanyonBikes i P. Pawłem Steinke. Mogę ich określić jednym stwierdzeniem - profesjonaliści. Canyon Torque Dhx to rower stworzony dla mnie. Na żadnym nie jeździło mi się tak dobrze. Wracając do Aganga. Jest to firma, która ma również świetne podejście do zawodników i fajne rowery, tylko pośredniczył w tym wszystkim polski dystrybutor. Nagle jak z bicza strzelił w 1/3 sezonu zakończyła się nasza współpraca z całym Agang Mbike.pl teamem. Musiałem oddać zjazdówkę. W zamian za to Jaromir Spesny zasponsorował mi slopestylowego fulla Aganga Rock&Rollę. W ten sposób wysypało się troszkę imprez z mojego skromnego kalendarza na duży bike. Dlatego właśnie powstał edit na zjazdówce. Chciałem nadrobić zaległości.

DH: Znamy Cię z efektownych backflipów na rowerach o skoku 200mm, jaki tak naprawdę styl preferujesz? FR, Slopstyle, czy może Dirt?
KK: Freeride! Uwielbiam FestSeries, CoastalCrew, duże rowery. Pojawienie się na Rampage jest moim największym marzeniem związanych z rowerami. Jednak obawiam się, że chyba nie do zrealizowania. Tam są najbardziej znani i najlepsi na świecie sportowcy. Może kiedyś dam radę zorganizować chociaż trip do Utah- może to marzenie się kiedyś spełni, wtedy będę mógł dać z siebie wszystko i pokazać co potrafię.

DH: Wiemy, że aktualnie szukasz sponsorów. Czy chciałbyś poświęcić się tylko jeździe? Czy może traktujesz to jak dobra zabawę I swoje hobby?
KK: Ponieważ jest to moja życiowa pasja to chciałbym to robić zawodowo. Co do sponsorów? Oczywiście, chętnie nawiążę współpracę jak każdy kto uprawia sport na wysokim poziomie. Gdybym otrzymał godne wsparcie sprzętowe takie jak zapewniły mi Mbike.pl i CanyonBikes Polska i wsparcie finansowe, które pozwala na utrzymanie się z rowerów to miałbym o 5 dni w tygodniu więcej czasu na rower. Umiejętności i cała działalność zawodnika rozwijają się wtedy przerażająco szybko - jak zoom w aparacie! 7 dni w tygodniu na rower- sami pomyślcie. Tylko w tym momencie trzeba zastanowić się nad pewną kwestią i pomyśleć realnie. Jak to jest możliwe, ze organizowane są profesjonalne imprezy dla najlepszych polskich i zagranicznych zawodników gdzie sponsorami są największe korporacje i do wygrania jest np. 300 zł za BEST TRICK. Nie zapomnę jak raz do Polski przyjechał Sam Pilgrim i Adrian Tell. Adrian Tell wygrał wtedy właśnie best trick’a. Przypominam, że gość pochodzi ze SKANDYNAWII, jest profesjonalistą i wygrywa…..300 zł ( 70 euro). Gość do tej pory chyba nie może nic powiedzieć po otrzymaniu takiej kwoty za zwycięstwo. Notabene prawie go ściągnąłem z pudła Frontem z bonerloga na zjazdówce haha… Słuchajcie! Za taką nagrodę to można opłacić weekendowy, spacerowy wyjazd z Krakowa do Zakopanego. I właśnie trudności ze znalezieniem jakiegokolwiek wsparcia, grobowe stawki nagród powodują, że nie ma dla mnie sensu walka na zawodach. Robię formę i progres dla siebie trzymając poziom. Chyba, że coś się zmieni. Samo ubezpieczenie od sportów ekstremalnych na 40 tys złotych kosztuje 2500 zł na rok. A gdzie treningi, siłownia, wyjazdy , sprzęt, samochód i cała masa innych spraw…? Niesamowicie ciężkie do ogarnięcia dla przeciętnie zarabiającego utalentowanego gościa.

DH: Jak zatem powinien wyglądać sponsoring ? Czego oczekiwałbyś od sponsora?
KK: Jeżeli dostajemy zniżki w wysokości 30 – 40% to nasz pseudo sponsor nie płaci za reklamę, którą mu ciągle robimy. My natomiast płacimy za uprawianie sportu. On na tym korzysta, a my ciągle tracimy. Sponsor powinien promować zawodnika, a zawodnik markę. Ja osobiście oczekiwałbym wsparcia finansowego oprócz sprzętu. To otwiera wiele możliwości – co za tym idzie lepszą reklamę. Tylko to jest jakieś ciężkie do przetrawienia u nas. Wszędzie PŁACI się za reklamę. Nie wiem czy u nas żadna inwestycja nie procentuje?

DH: Myślałeś nad startami w Pucharze Polski DH?
KK: Zaczynałem w DH - właśnie w Pucharach Polski. Problem w tym, że zawsze byłem lotnikiem i wolałem płynną jazdę z dobrą stylówą. DH to super sprawa, ale tylko dla frajdy i dla poćwiczenia techniki w trudnym terenie. Nie traktuję takich zawodów poważnie. Kiedyś Puchar Polski to było coś. Teraz prawie o pucharze polski słuch zaginął. Mam wrażenie, że PZKol robi to bo trzeba „odbębnić sprawę” i zamiast zawodów rangi państwowej mamy zawody przypominające klimatem i oprawą zawody podwórkowe.
.
DH: Jakich polskich zawodników podziwiasz i za co?
KK: Długo by wymieniać. Mamy pełno talentów, i mnóstwo świetnych Riderów. Szymon Godziek nie trzeba nikomu go przedstawiać-TALENT i ciężka praca. Był też na Rampage- dla mnie osiągnął wszystko. Jego brat – jeden z najlepszych Bmx’owców, Sławek Łukasik-sukcesy w Europie w DH, Vincenty za ich styl i za działalność, Dawid Błaziński bardzo dobry Freerider,  Janek Kiliński, Kuba Sidzina za styl, Paweł Stachak, Paweł Turno, Bartek Obukowicz- trikmaszyny, Aram Raoof, Michał Gzela, Maciej Jodko, Śliwa - świetni zjazdowcy, Piotr Szwedowski, Jaws popularny rider… No można by wymieniać i wymieniać. Należy docenić również osoby, które, są działaczami na rzecz rozwoju sportu , Krystian Basiaga, Siara, Kiryk, Andrzej Skrzypczak - nie znam osobiście tego Pana, ale tor w Szczawnie i reszta z tym związana zasługują na wielki szacunek. W naszym kraju drzemie wielki potencjał.

DH: Krzyśku, jakie plany na przyszły sezon?
KK: Chciałbym wziąć udział w europejskich edycjach FEST SERIES. Nie wiem czy jest to w ogóle możliwe dla zwykłego śmiertelnika, ale to zawody dla mnie. Duże rowery, duże loty, duże triki i góry... EPICKI SHREDDING :)

DH: Kończy się sezon rowerowy. Czy freeriderzy jak Ty prowadzą jakiś zimowy trening przygotowawczy?
KK: Oczywiście. Ja osobiście wybieram Crossfit i klasyczną „siłę”. Trzeba być bardzo zwinnym, szybkim i mieć dużą moc. To nie tylko pomaga w jeździe , ale chodzi też o nasze bezpieczeństwo. Sprawność fizyczna bardzo pomaga w sytuacjach awaryjnych.

DH: Często na naszym Forum DHZ padają pytania, jak skakać, jak latać? Może kilka porad dla początkujących, od czego zacząć, czego nie robić na początku?
KK: To jest temat rzeka. Myślę, że zawsze trzeba dawać 100% siebie. Niesamowicie ważną rzeczą jest wyobraźnia i taka hmmm…nazwałbym to inteligencja ruchowa, skupienie na zadaniu i na ruchu.  Oczywiście Zaczynamy stopniowo. Dobrze jest działać z doświadczonymi, życzliwymi, riderami. Ja sam trafiłem nie na gwiazdorów, a bardzo pomocnych i świetnych riderów. Jedna z ekip to np. DhButchers. Ale najważniejsza jest frajda z tego co robimy. Takie podejście rodzi coraz lepsze wyniki. Sama chęć jazdy będzie pomagać nam w progresie. Im więcej jeździmy tym bardziej jesteśmy do nowych sytuacji przyzwyczajeni, jesteśmy zatem coraz lepsi. – definicja progresu :)

DH: Podczas kręcenia „Soft Ground” złamałeś obojczyk, widzieliśmy też Twoją „glebę” na JoyRide Fest w Kluszkowcach. Nigdy nie używasz zbroi? Jaką ochronę polecasz i czy masz jakiś „złoty środek” na kontuzje ?
KK: Ochraniaczy nigdy za wiele. KASK TO PODSTAWA – głowa jest najważniejsza. Nie uznaję orzeszków. W zawodach dirtowych, też jeżdżę w fullfac’ie. Używam Neck Brace’a. Pomimo spornych kwestii uważam że lepiej go mieć niż nie mieć. A poza tym to ochraniacze na nogi i stabilizatory kostek. Jak robię coś „grubego” to używam motocrossowych ortez Asteriska na kolana. Jestem po rekonstrukcji więzadła krzyżowego. Na kontuzje nie ma złotego środka. Niekontrolowane upadki są najgorsze. Czasami nie da się ich uniknąć.

DH: Twoje ulubione miejscówki w Polsce i zagranicą ?
KK: Kluszkowce, Antidote, TOMASZOWICE - SouthernCrew Spot, Moje podwórko, Młynka, Nielepice, TurboPark, Leogang. Właściwie nie miałem okazji jechać dalej niż Leo.

DH: Może kilka słów od siebie do czytelników?
KK: Zawsze i wszędzie opór i pełen piec! haha i uśmiech na twarzy.

DH: Dziękujemy za wywiad. Życzymy w przyszłym sezonie jak najmniej kontuzji i dobrego strategicznego sponsora!
KK: Serdecznie dziękuję! Pozdrawiam wszystkich ! Do zobaczyska na trasach i zawodach!

rozmawiał: Artur Kołodziej
zdjęcia: Kamil Knapiński, Jacek Słonik Kaczmarczyk

Soft Ground from Sewi on Vimeo.